Pl

Teksty

Żadna przeszłość nie istnieje. Należy tylko do snów, pojawia się razem z nimi i razem z nimi znika. Istnieją natomiast ramy okienne i rozwalone drzwi, zmoczone mgłą chodniki i uniwersyteckie stadiony, od których cała ta przeszłość się zaczynała. Istnieje niezliczona ilość twarzy i imion, krótkie pozdrowienia, pewne ruchy, tysiąc tysięcy historii i biografii, z których składa się rzeczywistość. A od ciebie już zależy, które z tych historii uda ci się usłyszeć, które z nich zrozumiesz, które z nich będziesz gotów przekazać dalej. Dlatego jeśli raz je ominiesz, ryzykujesz stracenie ich na zawsze i wtedy pozostaje ci chyba tylko twoja nostalgia — rozpaczliwe beznadziejne pragnienie życia złudzeniami i wymysłami, usprawiedliwiania swojej słabości miłością, a swojej niepewności — czułością.

Co jeszcze? Mrozy mijają. Wieczorem, kiedy zapada mrok, okazuje się, że wokół nie ma nic, tylko ciemność i nic poza nią. I wtedy Bóg zostawia wszystkie swoje sprawy i zaczyna wykreślać na mapach i w atlasach linie rzek i jezior, granice, pasma ziemi niczyjej, szlaki ptaków w powietrzu i ryb w oceanie. Wykreśla, myśląc właśnie o nich, o ptakach i rybach, o ich potrzebach i zachciankach, o ich charakterach i temperamentach. Ptakom nad nami ma być wygodnie i komfortowo, nie powinny zbijać się w przestraszone chmary ani krzyczeć z rozpaczy i niepewności. Mają krążyć nad wysokimi drzewami, mają zawisać nad cichymi nocnymi miastami, mają towarzyszyć samotnym kobietom, kiedy te późno wieczorem wracają do domu ostygłymi korytami ulic. To samo z rybami. Powinny trzymać się swoich granic, mają płynąć pod prąd, wzdłuż nabrzeży, unikając komet, które zrywają się z blaszanego nieba, i słuchając przez całą noc cichego kobiecego wielogłosu.

© Serhij Żadan

Obejrzyj wersję multimedialną

Lista tekstów | Poniższy tekst